Spis treści.
Mała Fatra - małe wielkie góry z Małym Rozsypańcem.
Mały Rozsutec (Malý Rozsutec, 1344 m n.p.m.) to jeden ze szczytów Małej Fatry, bardzo ciekawego pasma górskiego na północy Słowacji. Do tego stopnia ciekawego, że po wizycie w Małej Fatrze w połowie sierpnia tego roku obiecałam sobie, że jeszcze tu wrócę. Na pewno jednak dopiero po zniesieniu stanu wyjątkowego na Słowacji.
Nazwę szczytu Malý Rozsutec można przetłumaczyć jako Mały Rozsypaniec, co w pełni oddaje wygląd i charakter szczytu. Jest on bowiem nieco rozległy, bez wyraźnego, wybijającego się wierzchołka. Jeśli dodać do tego skalisty charakter wejścia na szczyt, faktycznie wygląda to tak, jakby był utworzony z rozsypanych skał.
Co ciekawe, wbrew swej nazwie, Mała Fatra wcale nie jest taka mała, jak by się mogło wydawać. Ma nawet wyższe szczyty niż jej sąsiadka, czyli Wielka Fatra. Najwyższy bowiem szczyt Małej Fatry, czyli Wielki Krywań (1709 m n.p.m.) jest wyższy niż analogiczny punkt sąsiedniej Wielkiej Fatry, czyli Ostredok, liczący zaledwie 1592 m n.p.m.
Skąd nazwa Mała i Wielka Fatra?
Skąd wzięło się zatem to nazewnicze zamieszanie? Otóż nazwy Małej i Wielkiej Fatry nie odnoszą się wcale do wysokości szczytów, a do…obszaru pastwisk. Mała Fatra jest wyższym i bardziej skalistym pasmem górskim, przez co mniej dostępnym. Stąd też mniej terenów mogło być tu użytkowanych jako pastwiska. Z kolei Wielka Fatra, mimo, że jest mniejszym pasmem od swojej sąsiadki, jest niższa i łagodniejsza. Posiadała zatem więcej polan pasterskich powstałych wskutek karczowania lasów pod pastwiska.
Na szczyt Małego Rozsutca dotarliśmy przez przepiękne Janosikowe Diery, o których więcej przeczytasz w poprzednim poście.
-
Janosikowe Diery to przepiękny system wąwozów z przepływającym jego dnem potokiem, licznymi metalowymi drabinkami, metalowymi i drewnianymi kładkami oraz łańcuchami. Piękne miejsce na północy Słowacji, w paśmie górskim Mała Fatra.
Nie powtarzając więc opisu szlaku pierwszej części wycieczki, czyli przez Janosikowe Diery, dalsza część relacji ze szlaku będzie rozpoczynała się od polany i rozejścia szlaków Pod Tanečnicou, co można z kolei przetłumaczyć jako Pod Tancerką. Muszę przyznać, że słowackie nazwy punktów na mapie są naprawdę fantazyjne.
Mały Rozsutec - mapy szlaków przez Janosikowe Diery.
Naszą wędrówkę na Mały Rozsutec (Malý Rozsutec) rozpoczęliśmy od wejścia do Janosikowych Dier w miejscowości Biely Potok. To zresztą najbardziej popularne wejście do tego systemu wąwozów.
Trasa przez Janosikowe Diery na Mały Rozsutec liczy 10,5 km, a szacowany czas przejścia wynosi około 4 godzin. Nam wyszło trochę dłużej, ale przywieźliśmy za to sporo zdjęć i nagrań z tej wyprawy.
Po drodze pokonujemy prawie 880 m podejść, ale tak naprawdę zmianę przewyższenia odczujemy dopiero pod samym szczytem Małego Rozsutca. Przejście przez magiczne Janosikowe Diery tak skutecznie bowiem odciąga uwagę od tego, że wchodzimy cały czas pod górę, że pokonywane przez nas metry podejść praktycznie same się nabijają.
Mapę z trasą znajdziecie zaś poniżej:
Warto także zapoznać się i zabrać ze sobą szczegółową mapę szlaków przez Janosikowe Diery, którą znajdziecie poniżej lub, w większej rozdzielczości, na stronie internetowej Hotelu Diery.
Pod Małym Rozsutcem - polany Pod Tanečnicou i Sedlo Medzirozsutce.
Pod Tanečnicou, czyli Pod Tancerką to spora polana, na której można chwilę odpocząć przed dalszą wędrówką na Mały Rozsutec (1344 m n.p.m.) lub Wielki Rozsutec (1609 m n.p.m.).
Z Polany możemy także wrócić z powrotem do Białego Potoku, czyli na parking, na którym zostawiliśmy samochód. Kawałek za polaną znajduje się zaś skrzyżowanie szlaków Sedlo Medzirozsutce, z którego udaliśmy się dalej na podbój Małego Rozsutca czerwono-zielonym szlakiem. Pod samym Małym Rozsutcem odbijamy zaś w lewo. Czerwony szlak po prawej stronie wyprowadza bowiem w zupełnie inne rejony Małej Fatry. Ostatecznie dojdziemy nim do wioski Petrowa (Petrová).
Tego dnia było bardzo ślisko (bynajmniej nie przez śnieg, a przez błoto po deszczu). Mała Fatra jest bowiem bardzo gliniasta i naprawdę nie trzeba było wiele, by wywrócić się na prostej drodze. W drodze na Małego Rozsutca nie tylko sami zaliczyliśmy przysłowiową glebę, ale także byliśmy świadkami spektakularnych wywróceń. I to bynajmniej nie z udziałem dzieci😊.
Prócz okolicznych gór i wzniesień, mogliśmy (no dobra, tylko ja, bo mąż nie wykazuje zainteresowania kwiatkami) podziwiać polne osty. Piękne były, zwłaszcza w zbliżeniu!
Wejście na Mały Rozsutec.
Podchodząc pod Mały Rozsutec, początkowo wchodzimy ścieżką, która wije się trochę przez las, trochę zaś między krzewami. Później jest coraz ciekawiej, gdyż widzimy na naszej drodze ciąg łańcuchów, a następnie metalowych lin. Wejście na Mały Rozsutec zajmuje co prawda jakieś 10-15 minut (serio serio!). Jest jednak nieco wymagające.
Czy jest wysoko? Zdecydowanie tak. Czy jest niebezpiecznie? W zależności od warunków na szlaku, może tu być bardzo niebezpiecznie, mimo że nie ma tu ogromnej ekspozycji.
Wspinamy się bowiem w niektórych miejscach praktycznie po stromej, litej skale, co w warunkach deszczowych lub mroźnych może nie być zbyt przyjemne. Na szczęście, szlak w przeważającej części jest wyposażony w łańcuchy lub metalowe liny. Z prawej zaś strony jesteśmy w niektórych fragmentach ograniczeni od przepaści głazami. W innych natomiast mamy jeszcze trochę miejsca do przepaści. Mimo to, trzeba wykazać się tu odrobiną ostrożności i uważności, jak wszędzie w górach.
Trzeba także przyznać, że skalna ściana z łańcuchami robi niesamowite wrażenie. Jak to zwykle bywa, także i tutaj przy pomocy łańcuchów zdecydowanie łatwiej się wchodziło, niż schodziło, o czym mieliśmy się już wkrótce przekonać schodząc ze szczytu.
Najtrudniejszym odcinkiem przy podejściu na Mały Rozsutec jest tzw. Skalny komin, czyli końcowy fragment podejścia na szczyt. Niższe osoby będą musiały się w tym miejscu nieco bardziej natrudzić, aby pokonać wyższe półki skalne. Wydaje mi się także, że nieco lepszy byłby tu do asekuracji łańcuch, niż metalowa lina, której nie sposób oddalić od skały. Niestety takiego nie ma, więc musimy posiłkować się tym, co jest.
Mały Rozsutec - na szczycie.
W końcu docieramy na szczyt Małego Rozsutca. Jest tu dość sporo miejsca na odpoczynek przed dalszą drogą. W kilku miejscach znajdziemy miejsca, aby usiąść.
Ze szczytu zobaczymy charakterystyczny szczyt Wielkiego Rozsutca. Po jego prawej stronie biegnie natomiast główny grzbiet Małej Fatry. Z Małego Rozstuca można zobaczyć także Tatry Zachodnie oraz Tatry Niżne. Od północy natomiast, przy dobrej widoczności, wprawne oko dostrzeże nawet Beskid Żywiecki wraz z Babią Górą.
Po chwili odpoczynku postanawiamy zejść ze szczytu i tym razem obieramy inny szlak niż ten, którym weszliśmy.
Mały Rozsutec - zejście ze szczytu.
Według naszej mapki, szlak, którym weszliśmy na Mały Rozsutec, nie był oznaczony jako jednokierunkowy. Za to szlak w stronę Podrozsutca i Białego Potoku był oznaczony w taki sposób, jakby był szlakiem do zejścia.
Zdecydowaliśmy się więc na zejście ze szczytu Małego Rozsutca zielonym szlakiem w stronę Osady Podrozsutec oraz Białego Potoku. Czyli innym szlakiem, niż weszliśmy.
W praktyce ten szlak zejściowy wydaje się być nieco lepszy do ewentualnego mijania wchodzących nim ludzi, niż szlak, którym weszliśmy na szczyt. Nie napotkaliśmy jednak nikogo, kto by się tym naszym szlakiem zejściowym wspinał. Wszystkie bowiem osoby, które poruszały się tym szlakiem (a byli to sami Słowacy), szły w tym samym kierunku, co my. Tak więc myślę sobie, że chyba dobrze zrobiliśmy, wybierając ten szlak do zejścia.
Zejście z Małego Rozsutca - klamry, liny i glina, dużo gliny.
W porównaniu z wejściem na Mały Rozsutec, zejście ze szczytu było zdecydowanie trudniejsze i dłuższe. Dopiero przy schodzeniu zdaliśmy sobie sprawę, jak wysoko wcześniej byliśmy. Dzięki sprytnym wejściom po drabinkach przez Janosikowe Diery, nie spodziewaliśmy się, że tyle czasu zajmie nam zejście ze szczytu.
Schodząc z Małego Rozsutca, nie mogłam się wprost doczekać, kiedy zejdziemy ze szczytu. Zwykle nie mogę się doczekać, aż wejdziemy na szczyt, a samo zejście nie sprawia problemów, a tu proszę, Mała Fatra potrafiła mnie zaskoczyć. Schodzenie ze szczytu bardzo nam się dłużyło.
Zejście z Małego Rozsutca zielonym szlakiem w stronę Białego Potoku jest także bardziej wymagające.
Pokonujemy tu bowiem liczne klamry, czyli wbite w skałę metalowe drabinkowe stopnie ułatwiające zejście. Mamy także do pomocy metalowe liny. Te drugie nie są niestety tak skore do współpracy przy zejściu, jak np. łańcuchy, bo nie można ich odciągnąć od skały. W związku z tym trzeba się bardziej pochylać. Poza tym spojrzenie w dół sprawia, że nabieramy pokory do tego miejsca i pokonujemy kolejne metry powoli i rozważnie.
Po pokonaniu najbardziej wymagającego odcinka szlaku, dalsze zejście jest już łatwiejsze i prowadzi leśnymi ścieżkami. Mimo to, także tutaj trzeba uważać, zwłaszcza po deszczu. Jest bowiem piekielnie ślisko.
Sama zresztą uniknęłam upadku trzymając się gałęzi, dzięki czemu tylko zawisłam nad szlakiem, unikając bolesnego zderzenia pośladków z ziemią. Gwałtownie naciągnięte mięśnie ramion nie dały jednak o sobie zapomnieć przez kilka kolejnych dni.
Zatkov Dvor - czyli jedyny słowacki bufet na szlaku z Małego Rozsutca.
W końcu docieramy do słowackiego bufetu Zatkov Dvor (Zaťkov Dvor), znajdującego się w osadzie Podrozsutec. Można tu coś zjeść, wypić, są także toalety (dla odmiany – naprawdę bardzo czyste). Jest to jedyne takie miejsce na szlaku z Małego Rozsutca. Poprzedni bufet, który mijaliśmy po drodze, czyli Koliba Podziar, znajduje się po drugiej stronie szczytu. Czyli jeszcze w Janosikowych Dierach.
Obok budynku Zatkovego Dvoru znajdują się także pokoje do wynajęcia. W bufecie można płacić kartą. Warto mieć jednak ze sobą gotówkę, na wypadek problemów z łącznością terminalu, czego sami zresztą doświadczyliśmy.
Wycieczkę oceniam jako bardzo ciekawą, choć dość wymagającą. Najpierw nieco zmokliśmy idąc przez Janosikowe Diery, później za to musieliśmy bardzo ostrożnie stawiać kroki idąc gliniastymi szlakami. Niemniej jednak, było warto!
Na zakończenie zapraszam Was na mój kanał YouTube, na którym znajdziecie nagranie z naszej wycieczki przez Janosikowe Diery na Mały Rozsutec.
Podobało się? Zainspirowałam?
Zostań proszę na dłużej - obserwuj mój profil na Facebooku. Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad na blogu :-).