Spis treści.
Szczyt Snowdon znajduje się w Walii w Wielkiej Brytanii. Co więcej, jest on najwyższym szczytem Gór Kambryjskich i jednocześnie najwyższym szczytem Walii. Jest to wyjątkowo atrakcyjny punkt widokowy, choć czasami trudno jest tego doświadczyć ze względu na mgłę.
Na szczęście trafiliśmy na przepiękną pogodę, dzięki czemu na zdjęciach poniżej będziecie mogli zobaczyć widoki, które czekają na zobaczenie ze Snowdonu, jak również ze szlaków prowadzących na szczyt i ze szczytu.
Na górę prowadzi zaś wiele szlaków. W zależności od stopnia trudności możemy je więc posegregować od najtrudniejszego do najłatwiejszego.
Pierwsza trójka szlaków po względem trudności.
- Crib Goch – w końcowej części prowadzi krawędzią wzniesień. Jest to narażony na dużą ekspozycję szlak. Dla ludzi o mocnych nerwach.
- The Watkin Path – drugi szlak pod względem trudności. Wyróżnia się dużą wspinaczką pod koniec szlaku.
- Snowdon South Ridge Path – schodziliśmy tym szlakiem ze Snowdonu w czasie naszej wędrówki, o której przeczytasz w dalszej części wpisu. Wchodząc tym szlakiem, na początku nie zmęczysz się praktycznie wcale, gdyż szlak przez bardzo długi odcinek jest praktycznie płaski. Później jednak mocno wspina się w górę. Najtrudniejszy odcinek to podejście po Snowdon (rzecz jasna) oraz przejście skalnej ściany, która może być bardzo trudna do pokonania w czasie zimowych lub mokrych warunków.
Kolejne szlaki na Snowdon.
- Snowdon PYG Track – przejdziesz nim krótszy dystans, niż np. szlakiem Rhydd Ddu Path. Jest to także szlak z krótszym odcinkiem z nachyleniem. Jednakże dość ciężko się nim idzie, gdyż wchodzi się po dużych głazach.
- Rhyd DDu Path – wchodziliśmy tym szlakiem. Szlak jest przepiękny widokowo i dość mało uczęszczany. Wymaga jednak niezłej kondycji, bo praktycznie od samego początku biegnie pod górę, potem jest już ponadto coraz bardziej pod górkę. Przez początkową część szlaku przechodzi się ścieżką prowadzącą przez pastwiska.
- Miner’s Track – połowa szlaku jest najłatwiejsza. Druga połowa biegnie za to mocno pod górę. Po drodze mija się niewielkie jeziorka.
- Snowdon Ranger Path – jest to w zasadzie prosta ścieżka, która początkowo biegnie przez kilka kilometrów drogą. W środkowej części robi się bardziej stromo.
- Llanberis Path – niby prosta ścieżka, ale jest to jednak najdłuższy szlak prowadzący na szczyt i przez to przez niektórych uznawany za ciężki do przejścia.
Wykaz parkingów pod Snowdonem wraz z cenami parkingów znajdziesz zaś tutaj.
My zdecydowaliśmy się tym razem na wejście szlakiem Rhydd Ddu Path, natomiast schodziliśmy szlakiem South Ridge Path.
Warunki na szlakach na Snowdon.
Wybraliśmy się na wycieczkę na Snowdon prawie w połowie maja. Wcześniejsze prognozy nie nastrajały nas jednak zbyt optymistycznie do zdobycia szczytu.
Tymczasem pogoda w dniu wycieczki na Snowdon była wprost wymarzona, mieliśmy piękne słońce. W tym słońcu i pod górkę zrobiło nam się nawet gorąco. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że im wyżej, tym chłodniej i po tym, jak ostygliśmy w schronisku, bardziej odczuliśmy temperaturę (na szczycie było jakieś 13 stopni).
Oba szlaki początkowo biegną przez pastwiska, gdzie wypasane są owce. Po drodze będziemy musieli więc minąć bramki pasterskie. Co ciekawe, zamykają się one automatycznie. Jednakże zaleca się zamykanie tych bramek na wypadek, gdyby automatyczny cud techniki nie zadziałał. Szkoda by ponadto było, by owce uciekły właścicielowi.
Obawiałam się trochę, że w wyższych partiach natkniemy się na śnieg (u nas w Karkonoszach było wtedy miejscami jeszcze po 2 metry śniegu, bo długo utrzymywały się niskie temperatury). Tymczasem na Snowdonie nie było zaś już ani grama śniegu. Było niespodziewanie sucho, jak na Walię, tym bardziej, że w pobliskich rejonach dzień wcześniej padało.
Kolejka wąskotorowa koło parkingu.
Wyruszyliśmy zaś z parkingu przy wejściu na szlak Rhydd Ddu Path. Parking znajduje się w Caernarfon (LL54 6TN). Na mapach można go znaleźć jako Maes Parcio Rhydd Ddu. Znajduje się tutaj i jest to płatnik płatny – 5 £ za dzień i 2,5 £ za 4 godziny.
Parking nie jest bardzo duży, nie jest także tak popularny, jak parking przy szlaku PYG Track (Pen y Pass). Myślę, że pomieści ok. 40 aut. W bezpośrednim sąsiedztwie parkingu znajdują się bezpłatne toalety.
Aby zaś wejść na szlak, musimy najpierw przejść przez tory kolejki wąskotorowej.
Szlak wznosi się początkowo dość stopniowo. Mniej więcej jednak od połowy jest coraz bardziej stromo.
Muszę przyznać, jest to jednak dość wymagająca trasa ze względu na nachylenie, ale mniej uczęszczana w porównaniu z innymi trasami (np. Miner’s Track). Często zdarzało się, że nie było żywej duszy, która wchodziłaby w kadr. Wprost idealnie!
Na samym szczycie znajduje się Snowdon Summit’s Visitor Centre, Hafod Eryri, w którym można się posilić. Ceny niestety nie należą do najtańszych i nie ma tu także zbyt dużego wyboru posiłków. Kliknij tutaj, aby zobaczyć stronę Snowdon Summit’s Visitor Centre.
Muszę w tym miejscu podzielić się refleksją, że nasze schroniska w Karkonoszach czy Tatrach oferują lepsze gatunkowo jedzenie.
w środku Snowdon Summit’s Visitor Centre znajduje się także niewielki sklepik z pamiątkami i magnesami.
Miłym zaskoczeniem (biorąc pod uwagę liczbę osób na szczycie) była czysta i dość zadbana toaleta z mydłem oraz automatyczną suszarką do rąk. Co więcej, toalety są bezpłatne.
Na szczyt Snowdon można także wjechać kolejką, co jest ciekawą alternatywą szczególnie dla osób starszych czy osób z małymi dziećmi Dzięki niej nie muszą bowiem rezygnować z wycieczki na szczyt Snowdonu. Więcej informacji o takim środku lokomocji na sam szczyt znajdziesz zaś tutaj.
Zejście z góry Snowdon szlakiem South Ridge Path.
Zdecydowaliśmy się wracać szlakiem South Ridge Path i tu mieliśmy małe spostrzeżenie. Ten szlak wydał się nam bowiem jeszcze mniej uczęszczany niż ten, którym wchodziliśmy (Rhydd Ddu Path). Spotkaliśmy po drodze jakieś 4 osoby i psa.
Tak wyglądały widoki, które ujrzeliśmy jako pierwsze po wejściu na szlak South Ridge Path. Szlak przepięknie się przed nami rozciągał.
W jednym miejscu pojawiły się na naszej drodze ściany z kamienia. Był to też bardzo wietrzny odcinek.
Miejsce najbardziej niebezpieczne i wymagające rozważnego zejścia, bo kamienie są bardzo wyślizgane.
W jednym miejscu przy schodzeniu mąż mi trochę pomógł, bo zabrakło mi długości nogi.
Nie polecam tej ścieżki w zimie, czy po deszczu, z uwagi na duże utrudnienie w schodzeniu po śliskiej nawierzchni.
Również z małym dzieckiem ciężko byłoby pokonać to miejsce.
Wykopaliska kamiennych dachówek – slate.
Po przejściu przez ogrodzenie, szlak prowadzi dalej przez łąki. Widać także pozostałości po budowlach i po wykopalisku kamiennych dachówek zwanych slate’em.
Do dzisiaj w okolicach Snowdonu można zobaczyć dawne kopalnie kamiennych płytek. Co ciekawe, w jednej z takich podziemnych kopalni utworzono gigantyczną podziemną trampolinę. Zajrzyjcie na stronę Bounce Below, aby dowiedzieć się więcej.
Cała wyprawa na Snowdon i z powrotem na parking zajęła nam ok. 7 godzin łącznie z pobytem w Snowdon Summit’s Visitor Centre.
Widoki ze Snowdonu są zaś… niezapomniane, bajeczne, zapierające dech w piersiach! To po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy. Poczuć własnymi zmysłami tę niczym niezmąconą przestrzeń! Po więcej takich widoków zapraszam zaś do mini galerii poniżej.
Nasza wyprawa na Snowdon miała miejsce 12.05.2019.
Podobało się? Zainspirowałam?
Zostań proszę na dłużej - obserwuj mój profil na Facebooku. Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad na blogu :-).
4 komentarze
Dzięki za polecenie mi tego wpisu 🙂 Snowdon jest cały czas w moich planach, jednak kiedy byliśmy w Walii kilka lat temu, nasze dzieciaki były za małe, aby wybrać się na taką wyprawę. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda nam się tam wybrać. Widoki na Twoich zdjęciach są zapierające dech w piersiach 🙂
Na górę można wejść różnymi drogami, są też łatwiejsze szlaki, np. Miner’s Track. Ba, można nawet wjechać na sam szczyt kolejką. 😊
O, i jaka pogoda wam się trafiła! Przekapitalnie 🙂 I te gołe szczyty, nie ma problemu ze znalezieniem miejsca na sesję, i kolejną, i jeszcze jedną 😉
Cudnie tam jest. Trochę inne góry niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Aż mam ogromną chrapkę na ponowne wejście – tym razem innym szlakiem. Bo każdy oferuje inne emocje wizualne! 🙂 A zdjęć przywiozłam tyle, że można by album wydać z jednej takiej wyprawy 🙂 .