Chester to bardzo urokliwe miasteczko ze wspaniale odrestaurowanymi kamieniczkami na Starówce. Położone jest w północno-zachodniej Anglii i graniczy z Walią.
Można przejść się obronnymi murami miejskimi biegnącymi naokoło Starówki i częściowo wzdłuż rzeki Dee. Mury zachowały się jeszcze z czasów rzymskich i sądząc po ich wielkości, miasto było ogromne jak na tamte czasy.
Samo wejście na mury miejskie jest bezpłatne.
Czasami trzeba wejść po kamiennych schodkach, aby dostać się na mury.
Na uwagę zasługują także kamieniczki z elementami drewnianymi pomalowanymi na czarno. W Chester mieliśmy okazję zobaczyć zupełnie inny typ starówki niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce.
Domy zbudowane są w technologii szachulcowej, w której szkielet tworzy konstrukcja drewniana, wypełniona następnie plecionką z trzciny, gałęzi i patyków, którą pokrywano gliną i bielono wapnem. W Polsce takie domy można jeszcze zobaczyć na Pomorzu czy w Sudetach.
Będąc w Chester, warto także zobaczyć średniowieczny zamek, katedrę, ruiny rzymskiego amfiteatru, Muzeum Grosvenor, w którym można podziwiać eksponaty z czasów rzymskich czy zabytkowe centrum miasta wraz z ratuszem Chester Town Hall przy Nortgate Street.
Z tym ostatnim miejscem związana jest ciekawostka. Otóż wieża zegarowa posiada zegary umieszczone tylko na 3 ścianach wieży. Ostatnia ściana, zwrócona w stronę Walii, jest pusta. Zgodnie z miejscową legendą, jest to związane z tym z dawną rywalizacją Anglików i Walijczyków, która doprowadziła do tego, że „Chester nie będzie mówić Walijczykom, jaka jest pora dnia”.
Miasteczko udało nam się zwiedzić tuż po wyścigach konnych (Chester races), organizowanych cyklicznie na terenie toru wyścigów konnych Racecourse. Więcej informacji o wyścigach znajdziesz na stronie Chester Racecourse.
Tor ten znany jest także jako Roodee. Co więcej, miejsce to zostało wpisane do Księgi rekordów Guinnessa jako najstarszy funkcjonujący jeszcze na terenie Wielkiej Brytanii tor wyścigów konnych. Początki takich wyścigów sięgają wczesnego XVI wieku.
Co ciekawe, odbywające się wyścigi konne, są dla Anglików świetnym pretekstem do spotkania towarzyskiego w eleganckim gronie.
Pogoda nie rozpieszczała wówczas temperaturą. Odczuwaliśmy przenikliwe zimno. Było bowiem jakieś 10 stopni. Dodatkowo utrzymująca się wilgoć po deszczu potęgowała odczucie zimna. Mimo to, spotkaliśmy wiele osób ubranych w suknie balowe, kapelusze z piórkiem i szykowne garnitury. Często bez płaszcza.
Widać było, że zwłaszcza Panie starały się trzymać fason, mimo, że ich dekolty i ramiona często połyskiwały niczym nie okryte, a nogi w cieńkich rajstopkach robiły się coraz bardziej czerwone. Jednak tradycję trzeba kultywować, więc komfort termiczny schodzi w tym czasie na dalszy plan.
Polecam odwiedzić to angielskie miasteczko, a może wybrać się nawet na wyścig koni?
Miasteczko odwiedziliśmy 10.05.2019r.
Podobało się? Zainspirowałam?
Zostań proszę na dłużej - obserwuj mój profil na Facebooku. Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad na blogu :-).